Sekcja Pytania i Odpowiedzi
Istnieje wiele doniesień, które mówią, że istnieją pewne geny stwardnienia rozsianego, ale nie są to geny dziedziczenia samej choroby tylko geny powinowactwa do tej choroby. Oznacza to, że nie każda osoba, która ma dany gen zachoruje na SM. Jeżeli popatrzymy np. na dziedziczenie rodzic-dziecko, to, jeśli tylko 1 rodzic jest chory na stwardnienie rozsiane, to ryzyko, że mama chora na stwardnienie rozsiane urodzi dziecko, które rozwinie kiedyś SM, jest bardzo małe i wynosi około 2%. Natomiast są geny powinowactwa, czyli geny tendencji rozwoju SM, które pokazują, że faktycznie taka podatność rodzinna jest i obserwuje się występowanie stwardnienia rozsianego w niektórych rodzinach. Jednak w tych przypadkach (obecności genów podatności) musi zaistnieć czynnik zewnętrzny, który w danym momencie uaktywni układ immunologiczny do nieprawidłowego działania, do nieprawidłowej odpowiedzi, czyli do rozwinięcia się SM. Dziedziczenia samego SM nie ma, a więc to nie jest tak, że każda pacjentka ze stwardnieniem rozsianym urodzi dziecko, u którego rozwinie się stwardnienie rozsiane. Natomiast pewne czynniki predyspozycji można odziedziczyć od swojego rodzica. Nie są dostępne -ani komercyjnie ani ogólnodostępnie – żadne testy genetyczne, które by oceniały występowanie tych genów ryzyka, w związku z czym na chwilą obecną jest to tylko w kwestii badań naukowych oceniających podatność genetyczną do rozwoju chorób autoimmunologicznych w ogóle, a nie tylko stwardnienia rozsianego.
Istnieje wiele doniesień, które mówią, że istnieją pewne geny stwardnienia rozsianego, ale nie są to geny dziedziczenia samej choroby tylko geny powinowactwa do tej choroby. Oznacza to, że nie każda osoba, która ma dany gen zachoruje na SM. Jeżeli popatrzymy np. na dziedziczenie rodzic-dziecko, to, jeśli tylko 1 rodzic jest chory na stwardnienie rozsiane, to ryzyko, że mama chora na stwardnienie rozsiane urodzi dziecko, które rozwinie kiedyś SM, jest bardzo małe i wynosi około 2%. Natomiast są geny powinowactwa, czyli geny tendencji rozwoju SM, które pokazują, że faktycznie taka podatność rodzinna jest i obserwuje się występowanie stwardnienia rozsianego w niektórych rodzinach. Jednak w tych przypadkach (obecności genów podatności) musi zaistnieć czynnik zewnętrzny, który w danym momencie uaktywni układ immunologiczny do nieprawidłowego działania, do nieprawidłowej odpowiedzi, czyli do rozwinięcia się SM. Dziedziczenia samego SM nie ma, a więc to nie jest tak, że każda pacjentka ze stwardnieniem rozsianym urodzi dziecko, u którego rozwinie się stwardnienie rozsiane. Natomiast pewne czynniki predyspozycji można odziedziczyć od swojego rodzica. Nie są dostępne -ani komercyjnie ani ogólnodostępnie – żadne testy genetyczne, które by oceniały występowanie tych genów ryzyka, w związku z czym na chwilą obecną jest to tylko w kwestii badań naukowych oceniających podatność genetyczną do rozwoju chorób autoimmunologicznych w ogóle, a nie tylko stwardnienia rozsianego.
Istnieje wiele doniesień, które mówią, że istnieją pewne geny stwardnienia rozsianego, ale nie są to geny dziedziczenia samej choroby tylko geny powinowactwa do tej choroby. Oznacza to, że nie każda osoba, która ma dany gen zachoruje na SM. Jeżeli popatrzymy np. na dziedziczenie rodzic-dziecko, to, jeśli tylko 1 rodzic jest chory na stwardnienie rozsiane, to ryzyko, że mama chora na stwardnienie rozsiane urodzi dziecko, które rozwinie kiedyś SM, jest bardzo małe i wynosi około 2%. Natomiast są geny powinowactwa, czyli geny tendencji rozwoju SM, które pokazują, że faktycznie taka podatność rodzinna jest i obserwuje się występowanie stwardnienia rozsianego w niektórych rodzinach. Jednak w tych przypadkach (obecności genów podatności) musi zaistnieć czynnik zewnętrzny, który w danym momencie uaktywni układ immunologiczny do nieprawidłowego działania, do nieprawidłowej odpowiedzi, czyli do rozwinięcia się SM. Dziedziczenia samego SM nie ma, a więc to nie jest tak, że każda pacjentka ze stwardnieniem rozsianym urodzi dziecko, u którego rozwinie się stwardnienie rozsiane. Natomiast pewne czynniki predyspozycji można odziedziczyć od swojego rodzica. Nie są dostępne -ani komercyjnie ani ogólnodostępnie – żadne testy genetyczne, które by oceniały występowanie tych genów ryzyka, w związku z czym na chwilą obecną jest to tylko w kwestii badań naukowych oceniających podatność genetyczną do rozwoju chorób autoimmunologicznych w ogóle a nie tylko stwardnienia rozsianego.
Jak zdiagnozować SM?
Podstawowym badaniem jest badanie neurologiczne, bo na podstawie tego badania i wyciągania z niego wniosków jesteśmy w stanie przewidzieć, gdzie potencjalnie tkwi choroba. Oczywiście, jeśli mamy odchylenia w badaniu neurologicznym, jeśli objawy kliniczne są typowe dla np. rzutu SM, to wówczas na pewno neurolog zaplanuje diagnostykę neuroobrazową, a więc wykona podstawowe badanie, jakim jest rezonans magnetyczny głowy. Zawsze musi być korelacja kliniczno-radiologiczna, ponieważ rozpoznanie SM jest rozpoznaniem przede wszystkim klinicznym, natomiast rezonans jest tylko narzędziem pomocniczym, który pozwala nam to rozpoznanie potwierdzić.
Tak, osoba w wieku do 16 r.ż. może uzyskać orzeczenie o niepełnosprawności przy czym będzie to orzeczenie bez wskazania stopnia. Dopiero po ukończeniu 16 r.ż. należy ponowić komisję orzekającą i wtedy zostanie już zapewne ustalony stopień niepełnosprawności. Stwierdzeniem czy występuje u osoby naruszenie sprawności zajmuje się lekarz orzecznik lub komisja orzekająca. Wiek osoby oraz krótki czas jaki upłynął od diagnozy do złożenia wniosku o orzeczenie o st. niepełnosprawności nie jest przeciwwskazaniem.
Uzyskanie orzeczenia o stopniu niepełnosprawności to złożony proces wymagający analizy dokumentacji medycznej i oceny faktycznej stanu zdrowia osoby wnioskującej. Analizę i ocenę przeprowadza lekarz orzecznik lub komisja orzekająca. Stwardnienie rozsiane może być powodem „naruszenia sprawności organizmu” – co jest kluczowym stwierdzeniem przy orzekaniu o niepełnosprawności lecz nie musi (szczególnie w początkowej fazie). Naruszenie sprawności (w zależności od postaci choroby i jej objawów) może mieć różne stopnie nasilenia co przekłada się na określony stopień niepełnosprawności.
Czy mam szansę na uzyskanie orzeczenia o stopniu niepełnosprawności ? Pomocą w określeniu czy u osoby chorującej na SM występuje niepełnosprawność i ew. jak silny jest stopień naruszenia sprawności organizmu jest Rozszerzona Skala Niesprawności (EDSS, Expanded Disability Status Scale) — według J. Kurtzkego. Punktacja wg tej skali najczęściej jest zapisana przez lekarza prowadzącego w dokumentacji medycznej pacjenta (wypisy szpitalne, wyniki badań itp.) Skala zawiera 10 punktów (od 0 – prawidłowy wynik badania neurologicznego do 10 – śmierć z powodu SM, punktacja jest zapisywana co pół punktu) a każdy punkt to określenie m.in. czy i z jakim nasileniem występują dysfunkcje w organizmie i czego dotyczą. Skalę możemy podzielić na trzy równe części:
– od 0,5 do 3 co w przybliżeniu świadczy, że u osoby może występować lekki stopień niepełnosprawności
– od 3,5 do 6 co w przybliżeniu świadczy, że u osoby może występować umiarkowany stopień niepełnosprawności
– od 6,5 do 10 co w przybliżeniu świadczy, że u osoby może występować znaczny stopień niepełnosprawności.
Powyższy podział nie jest wyznacznikiem określenia stopnia niepełnosprawności przez instytucje do tego upoważnione, niemniej jednak dla osoby rozważającej kwestię wystąpienia z wnioskiem o uzyskanie stopnia niepełnosprawności może być odpowiedzią na tak zadane pytanie.
Krajowy system pomocy społecznej skierowany do osób z orzeczonym stopniem niepełnosprawności posiada szeroki wachlarz usług, ulg i uprawnień. W zależności od potrzeb danej osoby istnieją instytucje i organizacje, które świadczą różne formy wsparcia. Osoby z orzeczonym stopniem niepełnosprawności mogą korzystać w nich m.in.:
– z systemu dofinansowań do m.in. likwidacji barier architektonicznych, komunikacyjnych, technicznych, turnusów rehabilitacyjnych, zakupów sprzętu pomocniczego i rehabilitacyjnego;
– ulgi rehabilitacyjnej podczas rozliczenia rocznego PIT.
W zakresie zatrudnienia osoby z określonym stopniem niepełnosprawności:
– skrócony czas pracy;
– dodatkowa przerwa oraz dodatkowy urlop wypoczynkowy;
– możliwość uzyskania przez pracodawcę dofinansowania do części wynagrodzenia pracownika z niepełnosprawnością.
Ponadto odrębne regulaminy różnych usługodawców mogą wprowadzać ulgi dla osób z określonym stopniem niepełnosprawności, np.
– komunikacyjne PKP, PKS, komunikacja miejska
– bilety wstępu do różnych obiektów (kultury, sportu itp.)
Może to być proces remielinizacji, czyli gojenia się zmiany, ale z drugiej strony może to wynikać z różnicy protokołów między badaniami rezonansu magnetycznego i z różnicy skanów. Musimy wziąć pod uwagę takie dwa scenariusze i zawsze musimy przeanalizować badania wsteczne. Miejmy nadzieję, że niebawem dla naszych pacjentów będą dostępne lepsze techniki oceny zmian demielinizacyjnych, coraz częściej mówi się o sztucznej inteligencji, która dokładniej ma analizować rezonanse pomiędzy sobą, ma obliczać objętość zmian demielinizacyjnych, lokalizację i być może na pewne pytania znaleźć właściwe odpowiedzi.
Stwardnienie rozsiane to choroba nieuleczalna, dlatego, że jak dotąd nie znamy czynnika, który tę chorobę wywołuje. Gdybyśmy wiedzieli, że jest to dana bakteria, czy inny proces chorobowy, to byśmy potrafili tę chorobę wyleczyć. Aktualnie wiemy tylko, że jest to choroba układu immunologicznego, który w pewnym momencie zaczyna nieprawidłowo funkcjonować i powoduje nam stwardnienie rozsiane. Nasz mózg ma pewne zdolności plastyczne, po drugie ma rezerwę neurologiczną. Faktycznie u niektórych pacjentów obserwuje się remielinizację, czyli odbudowę uszkodzonych osłonek mielinowych w niektórych plakach demielinizacyjnych. Na dziś nie wiemy, dlaczego tak się dzieje, nie wiemy, u jakiego pacjenta ta remielinizacja występuje, jakie czynniki na nią wpływają, ale faktycznie można zaobserwować również zmniejszające się zmiany demielinizacyjne. Z drugiej strony musimy mieć zawsze na uwadze, że wykonywane u pacjenta badania rezonansowe często różnią się między sobą protokołem badania, grubością warstw ale również mogą być wykonywane na różnych aparatach rezonansowych. Stad czasem drobne 3-4 mm zmiany mogą w jednym badaniu być zobrazowane, w kolejnym mogą nam umknąć i nie być opisane przez radiologa. Zwykle jeśli rezonans jest wykonywany w ośrodku stricte SMowym to protokół badania zawiera większą liczbę skanów a warstwy poprzeczne badane są bardzo gęste np. 1- 3mm. . Natomiast, jeśli mamy wykonywany rezonans rutynowo np. w pracowni rezonansu, niespecjalizującej się w SM, to rutynowy protokół badania mózgowia „tnie” mózg, co 5 mm. A więc czasami drobna zmiana może być nieuwidoczniona , może znajdować się pomiędzy warstwami.
Nie ma takich danych, że jaskra współistnieje, że jest chorobą, która towarzyszy stwardnieniu rozsianemu. Raczej są to dwie odrębne choroby. Inaczej jest z zaćmą, zwłaszcza z zaćmą posterydową i faktycznie taką zaćmę u pacjentów z wieloletnim stwardnieniem rozsianym, którzy mieli wiele sterydoterapii (wiele pulsów solu-medrolu), stwierdza się dość często. Zaćma posterydowa to powikłanie nie stwardnienia rozsianego, ale terapii sterydowej. Jeśli chodzi o jaskrę, to faktycznie występuje tutaj zanik nerwu wzrokowego, podobnie jak w pozagałkowym zapaleniu nerwu wzrokowego, ale o zupełnie innej etiologii. W SM zanik nerwu wzrokowego związany jest z demielinizacją nerwu, natomiast jaskra jest związana z zanikiem nerwu w wyniku wzmożonego ciśnienia śródgałkowego, a więc z bardziej uciskiem i wtórnie niedokrwieniem nerwu wzrokowego. Są to dwie jednostki chorobowe i na pewno obie muszą być leczone, zarówno u okulisty jak i u neurologa.
Objawy, które opisuje Pani Monika są typowe dla spastyczności: w kończynach górnych – szarpnięcia, i poskakujące mięśnie, zrywania – w kończynach dolnych. Wydaje się, że mogą to być objawy w przebiegu spastyczności, która jest jednym z symptomów uszkodzenia ośrodkowego układu nerwowego. Należy pamiętać, że spastyczność w niedowładnych kończynach, czy też w kończynach, w których kiedyś był niedowład, a teraz jest tylko zejściowe osłabienie siły mięśniowej, może fluktuować, czyli zmieniać się. Raz może być obecne, innym razem spastyczności może nie być. Istnieją pewne czynniki zewnętrzne, które mogą nasilać spastyczność, np. zimne otoczenie – w okolicy zimy czy jesieni pacjenci częściej zgłaszają nasilenie spastyczności. Spastyczność może nam narastać w przypadku wszelkich infekcji, ale również w przypadku większego stresu, zmęczenia, większego wysiłku fizycznego czy psychicznego. Stosujemy wtedy leki objawowe, miorelaksanty, czyli leki, które rozluźniają napięcie mięśniowe, mioklonie związane ze wzmożonym napięciem mięśniowym i podrażnieniem ośrodkowego neuronu ruchowego. Dobrym rozwiązaniem jest również rehabilitacja, która zdecydowanie zmniejsza spastyczność i wydaje się często być dużo bardziej skuteczna niż farmakoterapia. Jeśli chodzi o witaminy, to nie ma badań kontrolowanych z placebo, czyli twardych dowodów naukowych, że konkretne witaminy u pacjenta z SM wpływają korzystnie, poprawiają jego stan kliniczny, a inne witaminy nie działają. Wiemy natomiast, że witaminy z grupy B – B1, B6, B12 są ogólnie stymulatorami dla układu nerwowego. W związku, z czym na pewno można pomyśleć o suplementacji witamin z grupy B, kwasie alfaliponowym, które mogą wpływać na włókna nerwowe obwodowe no i w końcu witamina D3. Ponieważ wiemy, że u pacjentów, u których jest większa aktywność rzutowa, którzy mają większą progresję choroby, wcześniej stwierdzano niedobór witaminy D3. Dziś niedobory witaminy D3 w grupie pacjentów z SM występują dużo rzadziej. Witamina D3 jest bardzo popularna, nie tylko u pacjentów ze stwardnieniem rozsianym, ale też ogólnej populacji, w związku z czym coraz częściej nie stwierdzamy tych niedoborów, a pacjenci suplementują odpowiednie dawki witaminy D3.
Objawy rzutu w stwardnieniu rozsianym są typowe, ale w okresie bezrzutowym symptomy neurologiczne są mało typowe. Oczywiście w stwardnieniu rozsianym mamy zespół przewlekłego zmęczenia, mamy zaburzenia funkcji poznawczych, trudności z koncentracją, zapominanie słów. Objawy te ma pacjentka, która ma chorobę Hashimoto. Wydaje się, że w tym przypadku najważniejsze będzie badanie neurologiczne, ponieważ to tutaj będziemy upatrywali konieczność dokładnej diagnostyki. Jeśli w badaniu neurologicznym pacjentka nie będzie miała typowych objawów uszkodzenia ośrodkowego układu nerwowego, to być może należy zaufać endokrynologowi, rozpocząć typowe dla choroby Hashimoto leczenie, a więc stosowanie lewotyroksyny, po to, aby spowodowała ona złagodzenie czy ustąpienie objawów. Jeśli objawy wycofają się, to będziemy wówczas mogli potwierdzić, że ich przyczyną jest właśnie choroba Hashimoto.