loader image

Liczba zadanych pytań

00756
zadaj pytanie

Faktycznie przewlekłe zmęczenie występuje – szacuje się, że prawie u 80% pacjentów ze stwardnieniem rozsianym, zwłaszcza nieleczonych. Zakłada się, że najprawdopodobniej jest to związane z przewlekłym procesem zapalnym, aktywnym procesem zapalnym, który toczy się w obrębie środkowego układu nerwowego. Podjęcie leczenia modyfikującego przebieg choroby, takiego, które zdecydowanie zahamuje nam to zapalenie, wiąże się ze skutecznością leczenia nie tylko w aspekcie hamowania rzutów, ale również zmniejszenia przewlekłego zmęczenia. Dlatego też warto myśleć o aktywnym, skutecznym leczeniu już od samego początku rozpoznania.

Zdecydowanie tak. Jest to terapia ostatniej deski ratunku, tak można powiedzieć, czyli wtedy, kiedy wszystkie terapie aktualnie dostępne są nieskuteczne i mamy bardzo agresywną chorobę. Wtedy możemy pomyśleć o tym przeszczepie szpiku. Dlaczego? Dlatego, że jest to procedura obarczona bardzo dużym ryzykiem, nie tylko zagrożeniem zdrowia, ale również życia. Wiemy, że ten moment aplazji szpiku po chemioterapii, którą stosujemy, na przykład leczeniu białaczek, jest momentem, kiedy pacjent nie ma żadnej odporności. I każda infekcja, drobna, np. około zębowa, utajona w naszym organizmie, może tak naprawdę zabić pacjenta. Dlatego też na tą terapię kierujemy chorych, wtedy, kiedy jest to bezwzględnie konieczne i każda inna forma terapii jest nieskuteczna. W chwili obecnej w Polsce tę terapię można stosować, są ośrodki głównie hematoonkologiczne , które po konsultacji z neurologiem taką terapię stosują.

I faktycznie są pacjenci, którzy takim terapiom byli poddani .Ja też mam kilku pacjentów, którzy są po tym przeszczepie, natomiast nie jest to procedura – w moim odczuciu – która wyleczy stwardnienie rozsiane. Ci pacjenci, po kilku latach, zwykle po pięciu, może troszkę dłużej, z powrotem zaczynają mieć aktywną chorobę. Mam 3 pacjentów po takiej terapii, byli to pacjenci z bardzo aktywną chorobą. U nich aktywność choroby powróciła  po kilku latach po tej procedurze. W tej chwili raczej mówimy, że jest to na poziomie eksperymentu medycznego. Nie jest to terapia zarejestrowana w rutynowej praktyce klinicznej.

Może najpierw zacznijmy od tego, czym są komórki macierzyste. To są komórki multipotencjalne, czyli takie komórki, które z jednej strony mogą same się namnażać, a z drugiej strony mogą różnicować się praktycznie we wszystkie komórki naszego organizmu, a więc chociażby w komórkę nabłonkową, w komórkę mięśniową, czy w końcu w neuron. Jest to więc bardzo interesujący cel terapii. Komórki macierzyste mają natomiast krótki czas życia i bardzo szybko obumierają. Na chwilę obecną nie mamy możliwości wpłynięcia na komórkę macierzystą, by zróżnicowała się w tę komórkę, w którą my sobie życzymy. Czyli muszą pojawić się jakieś inne czynniki, być może czynniki wzrostu, które będą tę komórkę macierzystą kierunkowały na proliferację w kierunku neuronu. Terapie z zastosowaniem komórek macierzystych, dla których udowodniono potencjał terapeutyczny to autologiczny przeszczep hematopoetyczny komórek macierzystych .Jest to bardzo skomplikowana procedura, która zaczerpnięta jest z hematonkologii i która polega na tym, że z krwi pacjenta pobiera się multipotencjalne komórki macierzyste. Ekstraktuje się je z  krwi, a następnie u pacjenta stosuje bardzo intensywną chemioterapię po to, by zniszczyć komórki układu immunologicznego, by spowodować aplazję szpiku. Potem podaje się komórki multipotencjalne, licząc na to, że komórki macierzyste zróżnicują do komórek układu nerwowego. Skuteczność tej metody bardziej upatrywana jest w aplazji szpiku wywołanej chemioterapią. Wiemy, że w szpiku produkowane są komórki hematopoetyczne krwi, z których między innymi powstają limfocyty. W związku z czym liczymy na to, że chemioterapią zabijamy autoreaktywne, czyli te limfocyty, które odpowiedzialne są za atak na układ nerwowy. I faktycznie procedura autologicznego przeszczepu hematopoetycznych komórek macierzystych ma swoje udowodnione działanie kliniczne. Są też inne terapie, które polegają na podawaniu, np. dokanałowym komórek macierzystych, chociażby takich mezynhemalnych (to komórki, które znajdują się w naszej tkance tłuszczowej). Na chwilę obecną jednak wszystkie badania, które polegały  na samym podawaniu komórek macierzystych, nie dały jakichś spektakularnych rezultatów. Wydaje się, że  celem przyszłości, bo na pewno jest to terapia przyszłości, będzie bardziej znalezienie pewnego rodzaju czynników wzrostu, które spowodują aktywację komórek macierzystych, żeby zróżnicowały się w konkretną komórkę naszego organizmu, o którą nam chodzi.

W przypadku SM-u chociażby w oligodendrocyty, a więc komórki, które produkują mielinę lub neuron, a więc samą komórkę nerwową. Natomiast myślę, że jest to melodia przyszłości, na którą musimy jeszcze poczekać.

Faktycznie zawroty głowy mogą być objawem stwardnienia rozsianego, zwłaszcza wtedy, kiedy zmiany demielinizacyjne umiejscowione są w móżdżku, czyli w ośrodkowym narządzie równowagi, albo w pniu mózgu, gdzie znajdują się jądra nerwów czaszkowych odpowiedzialnych za równowagę, a więc jądra nerwu ósmego. Natomiast zawroty głowy u pacjentów z SM nie zawsze muszą być wywołane samym stwardnieniem rozsianym. Dlatego ważne jest, aby skupić się na rodzaju, charakterze tych zawrotów głowy. Czyli po pierwsze, czy to są faktycznie zawroty głowy, czyli uczucie wirowania jak na karuzeli, czy być może to są bardziej zaburzenia równowagi, czyli taka niepewność chodu, która będzie mogła wynikać z innych przyczyn. Dlatego też każdy pacjent z zawrotami głowy, nie tylko ze stwardnieniem rozsianym, musi mieć wykonaną diagnostykę, bo zawroty głowy mogą pojawić się chociaż w przebiegu anemii – dużej anemii, w przebiegu niedoczynności tarczycy, w przebiegu zaburzeń błędnika i oczywiście również w przebiegu stwardnia rozsianego. Myślę, że należałoby udać się do neurologa i poszerzyć diagnostykę, żeby wykluczyć, czy są to faktycznie zawroty głowy, być może spowodowane innymi chorobami, które należy usunąć, czy są to zawroty głowy już związane z uszkodzeniem konkretnej struktury ośrodkowego układu nerwowego.

Jeżeli będą to zawroty głowy w przebiegu stwardnia rozsianego, a więc mamy plaki w móżdżku, czy mamy w pniu mózgu, to tak naprawdę leki, które my neurolodzy stosujemy na rutynowe zawroty nie będą do końca efektywne. Wówczas najlepsze efekty dają ćwiczenia równoważne. Ale, tak jak wspomniałam na wstępie, jest to bardzo szeroki temat i nie da się jednoznacznie udzielić tutaj odpowiedzi.

Ponieważ e-papieros to nowe zjawisko w naszej społeczności, nie mamy badań naukowych i twardych dowodów na to, że faktycznie palenie e-papierosów ma jakiś negatywny wpływ na stwardnienie rozsiane. Natomiast mamy takie dane z palenia papierosów zwykłych. A wiemy, że palenie papierosów zwykłych to nie tylko nikotyna, ale masę różnych substancji, nie tylko smolistych, ale innych, które są wydzielane z dymem tytoniowym. I wiemy, że palenie papierosów wpływa negatywnie na przebieg stwardnienia rozsianego. W licznych badaniach populacyjnych wykazano, że u pacjentów ze stwardnieniem rozsianym tak samo leczonych, ci którzy palą papierosy chorują gorzej, mają aktywniejszy przebieg choroby, zarówno pod względem rzutów, jak i pod względem aktywności rezonansowej. Dlatego też trochę interpelując te wyniki, możemy przypuszczać, że palenie e-papierosów również będzie wpływało negatywnie. Natomiast oczywiście na chwilę obecną, twardych dowodów na to jeszcze nie mamy.

Panie Robercie,

dziękuję za bardzo konkretne pytanie, które rzeczywiście dotyka kluczowej kwestii związanej z zarządzaniem wysiłkiem przy stwardnieniu rozsianym. Odpowiedź na Pana pytanie nie jest jednoznaczna, ponieważ zależy to od wielu czynników, takich jak stopień zaawansowania choroby, kondycja fizyczna oraz indywidualna reakcja organizmu na wysiłek.

W pierwszym scenariuszu, kiedy zaczyna Pan dzień energicznie, może dojść do szybkiego wyczerpania sił, a prawa noga może zacząć „odmawiać posłuszeństwa” ze względu na zmęczenie mięśni i osłabienie sygnalizacji nerwowej. To zjawisko jest dość powszechne u osób z SM i nazywane jest fenomenem Uhthoffa – zmęczenie oraz przegrzanie ciała mogą nasilać objawy neurologiczne, takie jak osłabienie kończyn. Intensywny wysiłek fizyczny w krótkim czasie często skutkuje szybkim pogorszeniem sprawności i trudnościami z powrotem do równowagi, co Pan dokładnie opisuje.

Drugi scenariusz – spokojny spacer z przerwami – wydaje się bardziej korzystny z perspektywy zarządzania objawami SM. Częste przerywanie wysiłku i unikanie nadmiernego przeciążania nóg pozwala na lepsze utrzymanie sił oraz minimalizowanie zmęczenia. Taka strategia jest zgodna z zaleceniami dotyczącymi zarządzania zmęczeniem w SM, które podkreślają, aby wysiłek był regularny, ale umiarkowany, z zachowaniem odpowiednich przerw.

Badania wskazują, że dla osób z SM zalecana jest aktywność fizyczna, jednak powinna ona być dostosowana do indywidualnych możliwości organizmu. Wysiłek przerywany odpoczynkami, kontrolowanie intensywności ćwiczeń oraz unikanie przegrzania mogą skutecznie zmniejszać ryzyko nasilenia objawów, takich jak osłabienie kończyn czy problemy z koordynacją.

Podsumowując:

Scenariusz drugi, czyli spacer z przerwami, wydaje się bezpieczniejszy i bardziej efektywny w dłuższej perspektywie. Pomaga utrzymać sprawność bez nadmiernego obciążania mięśni i układu nerwowego.

Natomiast intensywne spacery mogą szybko wyczerpywać Pana zasoby energetyczne i prowadzić do pogorszenia objawów, co sugeruje, że nie są optymalnym wyborem.

Ostatecznie zalecam konsultację z fizjoterapeutą specjalizującym się w pracy z osobami z SM, który może pomóc opracować indywidualny plan aktywności, uwzględniając Pana kondycję i potrzeby. Takich porad udzielamy w ramach poradni PTSR.

Polecam także skorzystanie z porad zawartych w Poradniku Rehabilitacji w SM, który znajdzie Pan tutaj:

https://ptsr.waw.pl/wp-content/uploads/2023/04/REHABILITACJAdo-internetu.pdf 

https://soundcloud.com/fizjopozytywnieozdrowiu/sets/rehabilitacja-w-sm-poradnik

Trzymam kciuki za Pana formę!

Pani Sylwio,

rozumiem, że problemy z nogami, zwłaszcza przy braku istotnych zmian w wynikach badań, mogą budzić frustrację i niepokój. Z tego, co Pani opisuje, wygląda to na osłabienie funkcjonalne mięśni, które może mieć wiele przyczyn, nawet jeśli wyniki rezonansu czy innych badań nie wskazują na nowe zmiany związane z Pani chorobą.

Stwardnienie rozsiane często wpływa na funkcjonowanie mięśni, koordynację i równowagę, nawet jeśli bezpośrednie zmiany w obrazie MRI nie są widoczne. Jedną z możliwych przyczyn tego stanu może być osłabienie mięśni wynikające z braku odpowiedniej aktywności fizycznej (co w SM jest dość częste, gdyż pacjenci nie chcąc nadmiernie się przemęczać, ograniczają ruch), co prowadzi do osłabienia siły mięśniowej. Inna możliwość to spastyczność, czyli napięcie mięśni, które bywa nierównomierne, co może dawać uczucie sztywności i trudności w kontrolowaniu nóg.

Aby pomóc Pani w radzeniu sobie z tym problemem, warto rozważyć kilka kroków:

Regularna rehabilitacja – fizjoterapeuta specjalizujący się w pracy z osobami ze stwardnieniem rozsianym może zaproponować ćwiczenia wzmacniające mięśnie nóg i poprawiające równowagę. Regularna, dobrze dobrana terapia ruchowa może znacznie zwiększyć Pani siłę mięśniową oraz pewność podczas chodzenia.

Trening równowagi – z uwagi na lęk przed upadkiem, warto włączyć do planu terapii ćwiczenia, które poprawią koordynację i stabilność podczas chodzenia. Mogą to być ćwiczenia wykonywane w bezpiecznych warunkach, pod okiem specjalisty, który pomoże Pani stopniowo zwiększać trudność i zyskać większą kontrolę nad ciałem. Jednym z prostszych ćwiczeń równoważnych jest stanie „na czas” ze złączonymi stopami lub na jednej nodze – z zachowaniem zasad bezpieczeństwa – ma się rozumieć.

Rozciąganie – jeśli odczuwa Pani napięcie mięśni, co często wiąże się z uczuciem „ciężkich nóg” i sztywnością, mogą pomóc techniki rozluźniające, takie jak masaż czy delikatne rozciąganie. W niektórych przypadkach lekarze rozważają również leczenie farmakologiczne spastyczności, jeśli stanowi ona duży problem.

Wsparcie ortopedyczne – w niektórych przypadkach, aby zminimalizować ryzyko upadków, fizjoterapeuta może zaproponować stosowanie wsparcia ortopedycznego, takiego jak specjalne wkładki, ortezy czy laski, które mogą zwiększyć stabilność podczas chodzenia.

Zarządzanie zmęczeniem – stwardnienie rozsiane często wiąże się z przewlekłym zmęczeniem, co może nasilać uczucie osłabienia nóg. Warto zastanowić się nad strategiami zarządzania energią, np. planowaniem odpoczynku między aktywnościami, aby nie przeciążać organizmu.

Proszę pamiętać, że każda osoba z SM jest inna, a podejście do leczenia powinno być indywidualnie dostosowane do Pani potrzeb. Konsultacja z neurologiem lub fizjoterapeutą, który specjalizuje się w stwardnieniu rozsianym, pomoże dobrać najlepsze rozwiązania. W razie potrzeby indywidualnej konsultacji, proszę pamiętać o poradni PTSR!

Życzę Pani dużo zdrowia i siły w radzeniu sobie z tym wyzwaniem.

Pani Agato,

ciesze się, że pyta Pani o masaż, bo to jeden z tych tematów, które pacjenci uwielbiają, a my  fizjoterapeuci podchodzimy do nich z pewną rezerwą. Z masażem tajskim przy SM jest trochę jak z jedzeniem ostrych papryczek. Niby można, ale trzeba uważać, bo nie każdy organizm to dobrze znosi. 

Dlaczego? Bo masaż tajski to nie jest zwykłe głaskanie pleców – tam się dzieje! Rozciągają Cię, wykręcają, czasem nawet chodzą po Tobie, co może być przyjemne, ale może też narobić szkód, jeśli Twoje ciało jest osłabione przez SM.

Stwardnienie rozsiane to bardzo kapryśna choroba. Jednego dnia czujesz się świetnie, a następnego nawet wstanie z łóżka bywa wyzwaniem. Z racji tego, że SM może wpływać na Twoje mięśnie, nerwy i stawy, taki intensywny masaż mógłby przeciążyć układ nerwowy i mięśniowy, zwłaszcza jeśli masz już jakieś osłabienia lub spastyczność (to takie napięcie mięśni, które potrafi być bardzo dokuczliwe). Masaż tajski, z całą swoją siłą i dynamiką, mógłby nasilić te objawy.

Żeby być precyzyjną, nie jest tak, że _na pewno_ ta forma masażu każdemu zaszkodzi. Po prostu ryzyko, że tak się stanie jest większe w wypadku osób z SM, gdzie mamy do czynienia z rozmaitymi uszkodzeniami zarówno układu nerwowego, jak i układu ruchu.

Zamiast tego lepiej wybrać coś bardziej przyjaznego dla ciała. Masaż relaksacyjny, masaż klasyczny lub chociażby lomi lomi to dużo bezpieczniejszy wybór. Delikatne rozluźnianie mięśni, a nawet masaż limfatyczny, który pomaga w walce z opuchlizną, mogą naprawdę przynieść ulgę. 

Badania sugerują, że masaż, o ile jest prowadzony w odpowiedni sposób, może redukować napięcie mięśniowe, zmniejszać stres, a nawet poprawiać jakość snu u osób z SM.

W jednej z prac badawczych stwierdzono, że osoby z SM, które regularnie korzystały z delikatnych form masażu, zgłaszały mniejsze zmęczenie i większą mobilność. Innymi słowy, masaż może być przydatny, ale pod warunkiem, że wybierzesz odpowiednią technikę. 

Masaż tajski, choć efektowny, jest raczej na liście „ryzykownych”. Co więcej, w badaniach na temat SM i masażu wskazuje się na potencjalne ryzyko pogorszenia objawów, jeśli masaż jest zbyt intensywny lub gwałtowny.

Podsumowując, z masażem tajskim lepiej eksperymentować ostrożnie, bo może to przynieść więcej szkody niż pożytku. Lepiej zainwestować w coś łagodniejszego, co rozluźni twoje mięśnie i poprawi samopoczucie bez zbędnego ryzyka. Nie ma sensu przeciążać organizmu, który i tak ma wystarczająco dużo na głowie.

Trzymam kciuki za znalezienie optymalnej formy masażu!

Pani Ewelino,

faktycznie krioterapia w kontekście stwardnienia rozsianego to temat, który budzi pewne kontrowersje, ponieważ wpływ temperatury na objawy SM może być różny. 

Niektóre badania naukowe sugerują, że terapia zimnem może przynosić korzyści pacjentom z SM, zwłaszcza w łagodzeniu objawów takich jak zmęczenie, spastyczność (sztywność mięśni), czy ból. Zimno działa przeciwzapalnie i wpływa na przewodzenie impulsów nerwowych, co czasem przynosi ulgę w neurologicznych objawach SM.

Jednak według innych badań, krioterapia nie jest standardowo rekomendowana jako metoda leczenia. Istnieją pewne obawy związane z tym, że może ona wywołać nasilenie objawów u pacjentów. Wiadomo, że u niektórych osób z SM taka zmiana temperatury może wywołać chwilowe pogorszenie funkcji neurologicznych. Może się to wiązać z takimi czynnikami, jak skurcz naczyń krwionośnych, osłabiona termoregulacja, czy indywidualna nadwrażliwość na zimno. To jednak nie wszystko. Bo czy mówiąc “krioterapia” mamy na myśli to samo?

Warto wiedzieć, że nie każde zimno stosowane w leczeniu to krioterapia i nie każda krioterapia to wchodzenie do kriokomory.

Rodzaje leczenia zimnem:

  • Krioterapia całkowita to metoda, gdzie pacjent jest eksponowany na bardzo niskie temperatury w specjalnych komorach kriogenicznych (zazwyczaj od -110°C do -160°C). Jest to intensywna forma chłodzenia całego ciała, której celem jest szybkie obniżenie temperatury organizmu.
  • Krioterapia częściowa obejmuje chłodzenie wybranych obszarów ciała za pomocą specjalnych urządzeń do krioterapii. Tego typu krioterapia jest mniej intensywna i stosuje się ją głównie w celu miejscowego zmniejszenia stanu zapalnego lub spastyczności.
  • Leczenie zimnem, które nie jest klasyczną krioterapią, to np. stosowanie chłodnych kąpieli lub okładów o umiarkowanej temperaturze. Nie osiąga ono tak niskich temperatur jak krioterapia i jest mniej intensywne, ale może być pomocne w prewencji objawów związanych z nadmiernym nagrzewaniem się organizmu.

Na podstawie aktualnych badań, krioterapia ma kilka potencjalnych korzyści u pacjentów z problemami neurologicznymi, szczególnie w obszarach jak:

Zmniejszenie zmęczenia: Krioterapia ogólna, szczególnie stosowana w sposób długoterminowy, może pomóc w redukcji zmęczenia, które jest jednym z częstszych objawów SM. Efekty te mogą być bardziej zauważalne, gdy krioterapia jest łączona z aktywnością fizyczną.

Spastyczność: Krioterapia także ta miejscowa może działać korzystnie na spastyczność, co ułatwia rehabilitację ruchową. Wyniki badań wskazują, że pacjenci odczuwają ulgę w napięciu mięśni, co ułatwia wykonywanie codziennych czynności.

Pamiętajmy jednak, że możliwe są również działania nieporządne jak nasilenie objawów u wrażliwych pacjentów. Okazuje się, że niektóre osoby mogą odczuwać nasilenie objawów neurologicznych, takich jak osłabienie, drętwienie lub zaburzenia równowagi, gdy są narażone na zimno.

Skąd więc wiadomo, kiedy u konkretnej osoby zastosować krioterapię, a kiedy nie? W tym miejscu nie obędzie się bez chwili „ględzenia” o nauce i jej zastosowaniu w praktyce klinicznej. Obecnie medycy leczą zgodnie z modelem EBM (evidence-based medicine, czyli medycyny opartej na faktach).

Model EBM to metoda podejmowania decyzji w medycynie, która integruje trzy kluczowe elementy:

  1. Najlepsze dostępne dowody z badań naukowych – to badania kliniczne, przeglądy systematyczne, czy meta-analizy, które dostarczają informacji o skuteczności i bezpieczeństwie różnych terapii, takich jak krioterapia. W wypadku krioterapii wyniki tych badań są niejednoznaczne oraz wciąż nie ma ich wystarczająco dużo, aby orzec coś “na pewno”.
  2. Doświadczenie i wiedza klinicysty – lekarz lub fizjoterapeuta, na podstawie swojego doświadczenia, ocenia, które metody leczenia mogą być najbardziej odpowiednie dla konkretnego pacjenta. Doświadczenie specjalisty ma duże znaczenie w podejmowaniu decyzji, ponieważ pacjenci różnią się między sobą, a sama wiedza z badań to tylko jeden element układanki. Różne ośrodki będą mieć różne doświadczenia w kontekście krioterapii.
  3. Preferencje i wartości pacjenta – każdy pacjent ma swoje osobiste przekonania, oczekiwania oraz tolerancję ryzyka. W tym kontekście, dla niektórych pacjentów krioterapia może być atrakcyjna, ale inni mogą czuć się z nią niekomfortowo. To pacjent ostatecznie decyduje, czy chce podjąć proponowane leczenie, biorąc pod uwagę swoje preferencje.

W wypadku SM badania naukowe wskazują, że krioterapia może przynosić korzyści, szczególnie w kontekście redukcji zmęczenia i spastyczności.

Z drugiej strony, doświadczenie klinicysty będzie kluczowe w ocenie, czy krioterapia jest odpowiednia w danym przypadku. Niektóre osoby mogą nie tolerować zimna dobrze, a inni mogą mieć przeciwwskazania do stosowania intensywnego chłodzenia (np. problemy z krążeniem).

Preferencje pacjenta również odgrywają istotną rolę. Jeśli pacjent jest otwarty na krioterapię i nie odczuwa niepokoju związanego z jej zastosowaniem, można rozważyć jej wprowadzenie jako terapię wspomagającą. Jednak jeżeli pacjent ma obawy lub negatywne doświadczenia z krioterapią, można poszukać innych rozwiązań, które będą skuteczne w walce ze zmęczeniem i spastycznością, jak np. ćwiczenia fizyczne lub inne techniki rehabilitacyjne.

Podsumowując, krioterapia w SM może przynieść korzyści, ale decyzja o jej zastosowaniu powinna opierać się na modelu EBM – czyli nie tylko na wynikach badań, ale także na doświadczeniu klinicysty oraz preferencjach pacjenta. Działanie zgodnie z tym modelem pozwala na lepsze dopasowanie leczenia do indywidualnych potrzeb pacjenta, zwiększając szanse na sukces terapii.

W praktyce oznacza to, że jeśli myślisz o krioterapii, skonsultuj się ze swoim lekarzem lub fizjoterapeutą, aby dobrać odpowiednie postępowanie, które będzie bezpieczne i skuteczne w Twoim przypadku. Jeśli po zastosowaniu zimna zauważasz nasilenie objawów, warto poszukać innych metod terapii.

Trzymam kciuki za znalezienie optymalnej formy terapii!

 

Pani Beato,

dziękuję za świetne pytanie! Mnóstwo osób cierpi na bóle pleców niezależnie od tego, czy chorują na SM, czy nie. Jednakże w wypadku osób z tą diagnozą mogą pojawiać się dolegliwości bólowe związane z uszkodzeniem nerwów, które określa się jako neuropatyczne. To nie wszystko. Czasem bóle mięśniowe lub stawowe spowodowane są zmianami w postawie, osłabieniem mięśni lub brakiem równowagi. W takich wypadkach można przyjąć, że to SM powoduje te  dolegliwości.

Czasem jednak ból w tej okolicy może wynikać z problemów, które dotykają również osoby bez SM, takich jak przeciążenie, siedzący tryb życia, zmiany zwyrodnieniowe kręgosłupa, czy przepuklina krążka międzykręgowego. Warto więc skonsultować się z fizjoterapeutą lub neurologiem, którzy pomogą ustalić dokładną przyczynę bólu i dostosować odpowiednie leczenie. Ciekawostką niech będzie fakt, że statystycznie na tego typu dolegliwości częściej cierpią osoby doświadczające stresu, pozostające w trudnej sytuacji psycho-społecznej, czy osoby z diagnozą depresji oraz zaburzeń lękowych. 

Niezależnie od tego, czy ból jest związany ze stwardnieniem rozsianym, czy ma inne, także niespecyficzne przyczyny, istnieją różne sposoby na jego łagodzenie i radzenie sobie z nim. 

Oto kilka wskazówek, które mogą pomóc w obu przypadkach:

Jeśli ból wynika ze stwardnienia rozsianego:

Rozważ konsultację z neurologiem. Ból neuropatyczny, czyli ten, który pochodzi od uszkodzonych nerwów w SM, może wymagać specjalistycznego leczenia, np. leków przeciwbólowych, które są skuteczne w łagodzeniu bólu o takim pochodzeniu.

Skorzystaj z fizjoterapii. Regularne ćwiczenia mają kluczowe znaczenie w utrzymaniu sprawności. Fizjoterapeuta może zalecić ćwiczenia dostosowane do indywidualnych potrzeb danej osoby. Przykładowe ćwiczenia to rozciąganie, wzmacnianie mięśni tułowia oraz praca nad postawą i prawidłowymi nawykami ruchowymi. W wypadku tych dolegliwości znakomicie sprawdza się medycyna stylu życia, czyli wdrażanie prawidłowych wzorców zachowań do życia codziennego.

Wypróbuj terapię ciepłem i zimnem. W niektórych przypadkach, ciepłe okłady mogą pomóc w rozluźnieniu mięśni i złagodzeniu bólu, podczas gdy zimne mogą redukować stan zapalny. Trzeba jednak ostrożnie eksperymentować, bo niektóre osoby z SM są wrażliwe na zmiany temperatury.

Obserwuj zmiany postawy. W SM osłabienie mięśni i zaburzenia równowagi mogą prowadzić do przeciążeń kręgosłupa. Warto pracować nad ergonomią podczas siedzenia, chodzenia, a nawet snu, aby odciążyć kręgosłup.

Jeśli ból jest niespecyficzny i nie jest związany bezpośrednio z SM:

Zadbaj regularną aktywność fizyczną. To podstawa w zapobieganiu i leczeniu bólów pleców. Ruch pomaga wzmocnić mięśnie, zwiększyć elastyczność i poprawić postawę. Można spróbować takich form aktywności jak pilates, joga, pływanie, czy popularna “szkoła pleców”. Warto podkreślić, że największą skuteczność maja te formy ćwiczeń, które tak poprostu sprawiają przyjemność osobie ćwiczącej, a przez to są wykonywane stale, a nie tylko wtedy, jak “trzeba”.

Popraw ergonomię w codziennym życiu. Upewnij się, że Twoje krzesło i biurko są ustawione w sposób, który sprzyja zdrowej postawie. Staraj się unikać długotrwałego siedzenia w jednej pozycji i wstawaj co najmniej co godzinę (a najlepiej częściej), aby rozprostować nogi.

Masaż i techniki manualne też mogą pomóc. Masaże lub zabiegi manualne wykonywane przez fizjoterapeutę mogą pomóc w rozluźnieniu napiętych mięśni i poprawie krążenia w obszarach dotkniętych bólem. Warto umówić się do fizjoterapeuty, który określi, czy te działania są odpowiednie dla Ciebie.

Leki przeciwbólowe lub przeciwzapalne. W przypadku ostrego bólu, stosowanie leków może przynieść ulgę, ale zawsze warto skonsultować się z lekarzem, zwłaszcza jeśli ból jest przewlekły.

Trening siłowy. Wzmacnianie mięśni tułowia jest kluczowe w długotrwałym zapobieganiu bólom kręgosłupa. Ćwiczenia stabilizacyjne na mięśnie core pomagają odciążyć kręgosłup i poprawiają postawę. Wiele osób jest przekonanych, że kręgosłup jest delikatną i wrażliwą strukturą, tymczasem to solidny mechanizm umożliwiający nie tylko wielowymiarowe ruchy, ale dobrze znoszący nawet duże obciążenia. Wystarczy to wyćwiczyć.

 

Ogólne wskazówki, które pomogą w obu przypadkach:

Unikanie długiego siedzenia. Długotrwałe siedzenie, nawet w najlepszej pozycji, obciąża ciało. Staraj się robić przerwy co 30–60 minut, aby się poruszać. Jesli masz taką możliwość rozważ zmianę biurka na takie ze zmienną wysokością blatu, dzięki czemu część dnia można spędzić na stojąco albo nawet chodząc (po zamontowaniu bieżni pod takim biurkiem).

Zwracaj uwagę na dietę i wagę. Nadwaga wpływa na kręgosłup, co może nasilać ból. Wprowadzenie zdrowej diety może pomóc w zmniejszeniu dolegliwości.

Relaksacja i zarządzanie stresem. Stres może nasilać odczuwanie bólu. Praktyki takie jak medytacja, ćwiczenia oddechowe, a nawet joga czy tai chi mogą pomóc w radzeniu sobie z napięciem mięśniowym.

 

Jeśli ból nie ustępuje lub nasila się, najlepiej skonsultować się z lekarzem lub fizjoterapeutą, aby uzyskać pomoc. 

Mam nadzieję, że te wskazówki pomogą Ci znaleźć ulgę i cieszyć się większym komfortem na co dzień.

Jeżeli nie masz dostępu do fizjoterapeuty, zapraszam na konsultację online w ramach poradni PTSR!