Wirus Epsteina-Barr (EBV) jest wirusem przenoszącym się drogą kropelkową (głównie przez ślinę), powodującym mononukleozę zakaźną. Natomiast zdecydowana większość przypadków zakażeń jest bezobjawowa, co ułatwia szerzenie się wirusa. Z tego powodu przeciwciała przeciw EBV, świadczące o infekcji, posiada większość społeczeństwa (według niektórych badań nawet powyżej 90% osób). Od wielu lat wiadomo, że zakażenie EBV jest związane ze zwiększonym ryzykiem zachorowania na stwardnienie rozsiane. W opublikowanym w tym roku badaniu, ryzyko to oszacowano na ok. 30-krotnie większe niż u osób bez przeciwciał przeciw EBV. Ponieważ do rozwoju SM dochodzi u bardzo niewielkiego odsetka osób zakażonych EBV, uważa się, że samo zakażenie nie jest wystarczające do wystąpienia SM i potrzebne są dodatkowe czynniki czy predyspozycje. Nie ma dotychczas opracowanej szczepionki chroniącej przed zakażeniem, a ze względu na powszechne występowanie wirusa w populacji, nie ma również innych metod skutecznej ochrony przed zakażeniem.
PL2206074505
Wszystkie rekomendacje towarzystw neurologicznych i SM-owych w Polsce i na świecie zalecają, aby pacjenci chorujący na stwardnienie rozsiane szczepili się na grypę i na Covid-19. Jedynie dla jednego szczepienia ze wszystkich dostępnych (szczepienie na żółtą febrę) udowodniono, że może wywołać rzut choroby w stwardnieniu rozsianym.
Oczywiście, każde szczepienie jest ingerencją w układ immunologiczny i teoretycznie może wywołać jakąś reakcję niepożądaną, taką jak np. uaktywnienie się układu immunologicznego i wzmożenie się autoagresji, co teoretycznie może skutkować rzutem. Jednak dużo wyższym ryzykiem dla pacjenta są skutki samej infekcji, np. gdy pacjent z SM zachoruje na grypę, może mieć powikłanie po grypie w formie rzutu. Występuje to dużo częściej niż powikłania po szczepieniu na grypę. Rekomendacje mówią jednoznacznie – dla pacjentów z SM większym ryzykiem jest infekcja niż szczepienie.
PL2307053489
Oczywiście szczepić się musimy, ponieważ wiemy, że każda infekcja jest czynnikiem ryzyka aktywności stwardnia rozsianego, więc aktywności rzutu. W związku z czym musimy im zapobiegać. Nowa szczepionka, o której mówimy, zawiera białko kolcowe wirusa COVID-19 i jest szczepionką adiuwantową zawierającą substancję Matrix M. Adiuwant ogólnie, a w tym przypadku Matrix M, to jest substancja, która wzmacnia intensywność szczepionki. Tym samym, mamy mniej zawartości białka kolcowego, bo adiuwant wzmacnia intensywność szczepienia i dzięki czemu może w tej substancji być mniej białka kolcowego. Dlatego też wydaje się, że ten rodzaj szczepionki jest bezpieczną pacjentów ze stwardnieniem rozsianym. Przeglądałam badania rejestracyjne od producenta tej konkretnej szczepionki i w badaniach rejestracyjnych była grupa pacjentów z zaburzeniem odporności, być może też pacjentów ze stwardnieniem rozsianym, zwłaszcza tych, którzy są leczeni lekami o potencjale immunosupresyjnym. Są nawet odrębne zalecenia dla pacjentów z zaburzeniami odporności jeśli chodzi o dawki tej szczepionki. Oczywiście nie ma jeszcze aktualnych zaleceń dawania konkretnej szczepionki. Są jednak zalecenia EMA jak również FDA, że mamy się szczepić w nowym schemacie 2024-2025 i mamy do wyboru 3 szczepionki, między innymi właśnie tą szczepionkę adjuwantową. W aspekcie szczepień i terapii modelującej przebieg choroby, to też musimy pamiętać, że jest to szczepionka inaktywowana, czyli szczepionka, która nie zawiera żywego wirusa. W związku z czym w przypadku wszystkich terapii, które stosujemy, pod względem bezpieczeństwa ta szczepionka może być stosowana. Bo jedynie szczepionki żywe, atenuowane nie mogą być stosowane u pacjentów leczonych lekami immunosupresyjnymi, między innymi agonistami czy modulatorami receptora S1MP i przeciwciałami anty-cd20, dlatego, że istnieje gorszy profil bezpieczeństwa szczepionki żywej, atenuowanej. Ale tak dla przypomnienia co to jest szczepionka żywa, atenuowana, czyli czego się mamy obawiać. Na pewno szczepionka przeciwko WZ2, czyli przeciwko wirusowi ospy wietrznej i półpaśca, na pewno szczepionka przeciwko gruźlicy, przeciwko odrze, śwince, różyczce. My dorośli już nie szczepimy się tą szczepionką. Stąd też jeśli jest konieczność zaszczepienia pacjenta, na przykład na gruźlicę czy na WZ2 musimy to szczepienie rozpocząć przed terapią immunosupresyjną i zachować odpowiedni okres, co najmniej miesięczny, najlepiej dwumiesięczny odstępu pomiędzy szczepieniem a rozpoczęciem terapii. Natomiast, wszystkie szczepionki przeciwko COVID są to szczepionki inaktywowane, a więc szczepionki bezpieczne. Oczywiście, odpowiedź naszego układu immunologicznego na te szczepienia może być różna, w zależności od tego, jaki lek stosujemy. Ponieważ możemy mieć lek, który bardzo mocno wpływa na nasze limfocyty, tak też te szczepionki nie zawsze mogą być w pełni skuteczne. W związku z czym raczej nie boimy się szczepionek, tylko należy przedyskutować ze swoim neurologiem to jaką macie terapię i czy w tej terapii być może ta odpowiedź na to szczepienie będzie gorsza. Natomiast lepiej, żeby była ciut gorsza, ale żeby była w ogóle. Zatem na pewno zalecamy wszystkim pacjentom szczepienie na COVID, bo są to szczepionki inaktywowane, a więc bezpieczne również w aspekcie terapii bardzo mocnych ingerujących w układ immunologiczny.
Szczepienia są ważne, szczepienia są wręcz strategią terapeutyczną w stwardnieniu rozsianym. Oczywiście nie wszystkie leki pozwalają na stosowanie szczepionek żywych, ale większość szczepionek na grypę to nie są szczepionki żywe. Należy pamiętać, że każda infekcja to blisko trzydziestoprocentowe ryzyko rzutu, czyli kumulacji niesprawności. Stwardnienie rozsiane jest chorobą autoimmunizacyjną, chorobą układu immunologicznego, więc on jest zwykle wyjściowo uszkodzony. Do tego leczenie immunomodulacyjne, do tego częste wizyty w szpitalu. To Panią bardzo naraża. Trzeba też pamiętać, że stwardnienie rozsiane samo w sobie jest czynnikiem ryzyka chorób sercowo naczyniowych – ryzyko pojawienia się takiej choroby jest 1,5 razy większe. Stąd inwestycja w siebie poprzez szczepienia na grypę to jest inwestycja w sprawność i zdrowie. Tak, to dobry pomysł. To świetny pomysł.
Na pewno rozmawiajmy z neurologami, bo oni mają wiedzę o tym, jaki lek planują, jaki lek będą planować w przypadku nieskuteczności tego aktualnego i wiedzą jakie szczepienia będą potrzebne i będą wartościowe. Możemy spotkać się ze swoim lekarzem POZ, którym ma wgląd do naszej karty szczepień i nas poinformuje które szczepienia są aktualne, które są nieaktualne. No i zawsze można się skonsultować ze specjalistami: czy to immunologami czy specjalistami chorób zakaźnych w punkcie szczepień, co oni mogą nam zaproponować. To też zależy od naszych planów, również podróży. Wszystkie te adresy są dobre i wszyscy ci to kompetentni lekarze, którzy nam dużo dobrego na temat szczepień powiedzą.